***
Obudziłam
się w fatalnej formie zarówno psychicznej, jak i fizycznej.
Miałam
spuchnięte oczy i czułam się okropnie.
Marc
robił wszystko, żeby mnie pocieszyć jednak na marne.
-Nie
wiem, ale wiem jedno, nie mogę tu zostać, muszę wyjechać na jakiś
czas.
-Dobrze, ale wrócisz?
-Nie
wiem, ale na pewno was odwiedzę.
-Będę
tęsknić- powiedział i przytulił mnie.
-Marc
odwieziesz mnie do domu?
-Jasne.
***
Po
20 minutach byłam już w domu.
-Tito
musimy porozmawiać.
-Co
się stało?
-Chciałabym
wrócić do Polski.
-Co? Czemu?- zapytał zdziwiony.
-Chcę
odwiedzić rodzinę i na jakiś czas tam pomieszkać.
Proszę
cię o jedno, nie mów nikomu gdzie jadę, chcę na chwilę odpocząć.
-No
dobrze, ale obiecaj mi, że wrócisz.
-Obiecuje
tato- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Kocham
Cię.
-Ja
ciebie też.
Popłakałam
się ze szczęścia, kocham Tito ponad życie i ciesze się, że jest
moim ojcem.
Poszłam
na górę zarezerwować bilet i spakować się.
Postanowiłam zostawić Rico z Tito, bo wiem, że on się nim zajmie.
Po
południu przyszła do mnie Lupe.
-Hej
mała jak się czujesz?- zapytała zatroskana.
-A
jak mogę się czuć?
-Chodź
tu do mnie.
-Ja
go kochałam, myślałam, że to ten jedyny a on okazał się dupkiem.
Znowu
się popłakałam.
-Spokojnie
będzie dobrze.
-Wyjeżdżam- odparłam spokojnie.
-Co? Gdzie?
-Muszę
wyjechać, chcę odwiedzić moją rodzinę w Polsce, ale proszę Cię
nie mów Davidowi gdzie jadę dobrze?
-Jasne.
W
klubie załatwiłam wszystko i mogłam spokojnie lecieć.
***
Rano
wstałam o 8, przebrałam się w to i zeszłam na dół.
Zjadłam
śniadanie i chwilę pooglądałam telewizje.
-Tito
odwieziesz mnie na lotnisko?
-Jasne
chodź.
Po
20 minutach biliśmy na miejscu tam spotkałam Gerard Shak, Lupe,
Jordiego i paru innych piłkarzy.
Po
długich pożegnaniach ruszyłam w stronę odprawy.
Równo
o 10 mój samolot wyleciał w stronę Polski.
Założyłam
słuchawki do uszu i tak minęła mi podróż.
Po
paru godzinach lotu wylądowałam w Polsce.
Pogoda
była ładna, zabrałam swój bagaż i ruszyłam w stronę postoju
taksówek.
Po
15 minutach byłam pod domem, postanowiłam go nie sprzedawać dla
mamy no i dobrze zrobiłam.
Weszłam
do środka i wszystkie wspomnienia wróciły.
Chciałabym, żeby była tu mama ona by mi pomogła i doradziła.
Postanowiłam
trochę posprzątać i przestać myśleć o Barcelonie.
***
Lupe
Było
mi przykro z powodu wyjazdu Ani i tego, jak zachował się David, jak
on mógł ją tak skrzywdzić.
Siedziałam
na kanapie i myślałam o Jordim, nie wiem czemu, ale od paru dni nie
mogę przestać o nim myśleć, nie wiem co się ze mną dzieje.
Moje
rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam
jego.
-Możemy
porozmawiać?- zapytał i spojrzał na mnie tymi cudownymi oczami.
-O
czym?
-Chodź przejdźmy się.
-Dobrze.
Rozmawialiśmy
o wszystkim, jednak widziałam, że coś go męczy.
Jordi..
Nie
wiem co mam zrobić, tak bardzo chcę ją pocałować, dobra raz się
żyje, wtedy mi się nie udało to może teraz.
Przystanąłem
i popatrzyłem na nią, ma takie piękne oczy.
Zbliżyłem
swoją twarz do jej i delikatnie ją pocałowałem, nie odepchnęła
mnie, złączyłem nasze usta w namiętny pocałunek.
***
Lupe..
Pocałował
mnie, tak bardzo tego pragnęłam, ma takie miękkie usta.
Jednak
teraz przypomniał mi się Steven, odsunęłam się od Jordiego.
-Jordi
ja nie mogę..- powiedziałam
i zaczęłam uciekać.
Jordi..
Znowu
uciekła, zrozumiałem, że coś się dzieje, postanowiłem ją gonić.
-Lupe! Lupe! Proszę zaczekaj- krzyknąłem zdesperowany.
Zatrzymała
się.
-Lupe proszę powiedz mi, o co chodzi.
-Jordi
ja nie jestem dobrą dziewczyną dla ciebie, zapomnij o mnie.
-Nie! Nie mogę zapomnieć, zrozum zależy mi na tobie. Powiedz mi, co się
dzieje.
Lupe
Popatrzyłam
na niego i zrozumiałam, że Jordi nie jest taki jak Steven i mogę
mu zaufać.
-Dobrze
chcesz wiedzieć?
-Tak.
-Steven,
był moim chłopakiem, na początku było wszystko w porządku, jednak
później zaczęło się piekło, bił mnie i zmuszał do sexu,
pewnej nocy udało mi się uciec i przyleciałam tu.
Jednak
z każdym dniem boje się, że mnie znajdzie i znowu będzie to samo,
dlatego boję się zaufać chociaż jednemu mężczyźnie, bo boje
się, że to piekło się powtórzy- powiedziałam i poczułam, że
łzy zaczynają spływać mi po policzkach.
-Lupe
ja nie wiedziałem, przepraszam, ale przyrzekam Ci na moje życie, że
nigdy Cię nie skrzywdzę, możesz mi zaufać- powiedział i przytulił
mnie.
-Jordi
dziękuje.
-Nie
ma za co, a teraz chodź prześpisz się dzisiaj u mnie.
-Dobrze.
***
No i mamy nowy :D zapraszam :P
Zapraszam na nowy rozdział: http://me-gusta-fcb.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBiedna Lupe, Steven strasznie ją skrzywdził. Dobrze, że ma oparcie w Jordim.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Buziaczki ;*
Szkoda mi Świetny rozdział! Na serio mi szkoda Ani. Na pewno nie zasługiwała na takie traktowanie. Mam nadzieję, że David oberwie za to, co uczynił dziewczynie. Nic dziwnego, że Lupe była tak nastawiona do Jordiego. Niech tylko on okaże się lepszy od swojego kolegi z drużyny. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńświetny, ale szkoda mi Lupe no i oczywiście mam nadzieję, że Ania sobie wszystko poukłada :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fajne :D
OdpowiedzUsuńhttp://kochajtofajne.blogspot.com/ nowy u mnie.