czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 9

***

Obudziłam się w fatalnej formie zarówno psychicznej, jak i fizycznej.
Miałam spuchnięte oczy i czułam się okropnie.
Marc robił wszystko, żeby mnie pocieszyć jednak na marne.
-I co chcesz teraz robić?
-Nie wiem, ale wiem jedno, nie mogę tu zostać, muszę wyjechać na jakiś czas.
-Dobrze, ale wrócisz?
-Nie wiem, ale na pewno was odwiedzę.
-Będę tęsknić- powiedział i przytulił mnie.
-Marc odwieziesz mnie do domu?
-Jasne.

***

Po 20 minutach byłam już w domu.
-Tito musimy porozmawiać.
-Co się stało?
-Chciałabym wrócić do Polski.
-Co? Czemu?- zapytał zdziwiony.
-Chcę odwiedzić rodzinę i na jakiś czas tam pomieszkać.
Proszę cię o jedno, nie mów nikomu gdzie jadę, chcę na chwilę odpocząć.
-No dobrze, ale obiecaj mi, że wrócisz.
-Obiecuje tato- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też.

Popłakałam się ze szczęścia, kocham Tito ponad życie i ciesze się, że jest moim ojcem.

Poszłam na górę zarezerwować bilet i spakować się.
Postanowiłam zostawić Rico z Tito, bo wiem, że on się nim zajmie.


Po południu przyszła do mnie Lupe.
-Hej mała jak się czujesz?- zapytała zatroskana.
-A jak mogę się czuć?
-Chodź tu do mnie.
-Ja go kochałam, myślałam, że to ten jedyny a on okazał się dupkiem.
Znowu się popłakałam.
-Spokojnie będzie dobrze.
-Wyjeżdżam- odparłam spokojnie.
-Co? Gdzie?
-Muszę wyjechać, chcę odwiedzić moją rodzinę w Polsce, ale proszę Cię nie mów Davidowi gdzie jadę dobrze?
-Jasne.
W klubie załatwiłam wszystko i mogłam spokojnie lecieć.

***

Rano wstałam o 8, przebrałam się w to i zeszłam na dół.
Zjadłam śniadanie i chwilę pooglądałam telewizje.
-Tito odwieziesz mnie na lotnisko?
-Jasne chodź.
Po 20 minutach biliśmy na miejscu tam spotkałam Gerard Shak, Lupe, Jordiego i paru innych piłkarzy.
Po długich pożegnaniach ruszyłam w stronę odprawy.
Równo o 10 mój samolot wyleciał w stronę Polski.
Założyłam słuchawki do uszu i tak minęła mi podróż.
Po paru godzinach lotu wylądowałam w Polsce.
Pogoda była ładna, zabrałam swój bagaż i ruszyłam w stronę postoju taksówek.

Po 15 minutach byłam pod domem, postanowiłam go nie sprzedawać dla mamy no i dobrze zrobiłam.
Weszłam do środka i wszystkie wspomnienia wróciły.
Chciałabym, żeby była tu mama ona by mi pomogła i doradziła.

Postanowiłam trochę posprzątać i przestać myśleć o Barcelonie.

***

Lupe


Było mi przykro z powodu wyjazdu Ani i tego, jak zachował się David, jak on mógł ją tak skrzywdzić.

Siedziałam na kanapie i myślałam o Jordim, nie wiem czemu, ale od paru dni nie mogę przestać o nim myśleć, nie wiem co się ze mną dzieje.

Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam jego.

-Możemy porozmawiać?- zapytał i spojrzał na mnie tymi cudownymi oczami.
-O czym?
-Chodź przejdźmy się.
-Dobrze.

Rozmawialiśmy o wszystkim, jednak widziałam, że coś go męczy.


Jordi..


Nie wiem co mam zrobić, tak bardzo chcę ją pocałować, dobra raz się żyje, wtedy mi się nie udało to może teraz.
Przystanąłem i popatrzyłem na nią, ma takie piękne oczy.
Zbliżyłem swoją twarz do jej i delikatnie ją pocałowałem, nie odepchnęła mnie, złączyłem nasze usta w namiętny pocałunek.

***

Lupe..

Pocałował mnie, tak bardzo tego pragnęłam, ma takie miękkie usta.
Jednak teraz przypomniał mi się Steven, odsunęłam się od Jordiego.
-Jordi ja nie mogę..- powiedziałam i zaczęłam uciekać.


Jordi..


Znowu uciekła, zrozumiałem, że coś się dzieje, postanowiłem ją gonić.
-Lupe! Lupe! Proszę zaczekaj- krzyknąłem zdesperowany.
Zatrzymała się.
-Lupe proszę powiedz mi, o co chodzi.
-Jordi ja nie jestem dobrą dziewczyną dla ciebie, zapomnij o mnie.
-Nie! Nie mogę zapomnieć, zrozum zależy mi na tobie. Powiedz mi, co się dzieje.


Lupe


Popatrzyłam na niego i zrozumiałam, że Jordi nie jest taki jak Steven i mogę mu zaufać.
-Dobrze chcesz wiedzieć?
-Tak.
-Steven, był moim chłopakiem, na początku było wszystko w porządku, jednak później zaczęło się piekło, bił mnie i zmuszał do sexu, pewnej nocy udało mi się uciec i przyleciałam tu.
Jednak z każdym dniem boje się, że mnie znajdzie i znowu będzie to samo, dlatego boję się zaufać chociaż jednemu mężczyźnie, bo boje się, że to piekło się powtórzy- powiedziałam i poczułam, że łzy zaczynają spływać mi po policzkach.

-Lupe ja nie wiedziałem, przepraszam, ale przyrzekam Ci na moje życie, że nigdy Cię nie skrzywdzę, możesz mi zaufać- powiedział i przytulił mnie.
-Jordi dziękuje.
-Nie ma za co, a teraz chodź prześpisz się dzisiaj u mnie.
-Dobrze.


***
No i mamy nowy :D zapraszam :P

5 komentarzy:

  1. Zapraszam na nowy rozdział: http://me-gusta-fcb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Lupe, Steven strasznie ją skrzywdził. Dobrze, że ma oparcie w Jordim.
    Czekam na następny.
    Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi Świetny rozdział! Na serio mi szkoda Ani. Na pewno nie zasługiwała na takie traktowanie. Mam nadzieję, że David oberwie za to, co uczynił dziewczynie. Nic dziwnego, że Lupe była tak nastawiona do Jordiego. Niech tylko on okaże się lepszy od swojego kolegi z drużyny. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny, ale szkoda mi Lupe no i oczywiście mam nadzieję, że Ania sobie wszystko poukłada :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne :D
    http://kochajtofajne.blogspot.com/ nowy u mnie.

    OdpowiedzUsuń