***
Wszystko
wracało powoli do normy, Jordi odwiedza mnie codziennie, bardzo się
ciesze, że jest przy mnie i chyba zaczynam coś do niego czuć.
Myślę o nim cały czas, śni mi się po nocach.
Chyba
się zakochałam...
***
Ania..
Myślałam
nad tym, co powiedziały mi dziewczyny.
Może
mają racje? Może David się zmienił?
Wiem,
że Sergio nie może wychowywać się bez ojca, ale ja okropnie boję
się spotkania z nim.
Z
każdym dniem Sergio jest coraz bardziej podobny do ojca, z wyglądu i
z zachowania.
-Mamo!
-Tak?
-Kiedy
pojedziemy do dziadka?
-Za
niedługo a co stęskniłeś się?
-Tak!
-No
to obiecuje Ci, że za jakiś czas pojedziemy dobrze?
-Tak.
-A
teraz chodź, bo spóźnisz się do przedszkola.
-Dobrze
a mogę zabrać piłkę?
-Możesz.
***
Lupe..
Postanowiłam
zrobić małe zakupy, dzisiaj miał wpaść do mnie Jordi i paru
piłkarzy.
Po
godzinie wychodziłam ze sklepu obładowana zakupami.
Szłam
powoli jednak, wydawało mi się, że coś mnie obserwuje, od
dłuższego czasu tak mam.
Odwróciłam
się za siebie, jednak nikogo nie zobaczyłam.
Stałam
już przed drzwiami, odwróciłam się i zobaczyłam twarz, a potem
już nic...
***
Wracałem
z treningu zmęczony, ale szczęśliwy, bo znowu zobaczę
Lupe, moją Lupe.
Podjechałem
pod jej dom i zobaczyłem dziwny widok.
Przed
wejściem do domu były porozrzucane zakupy a w drzwiach klucz.
Wszedłem
do środka i zacząłem szukać mojej Lupe.
Nigdzie
jej nie znalazłem, spanikowany pojechałem do Gerarda.
Drzwi
otworzyłam mi Shakira.
-Hej
Jordi co u ciebie?
-Cześć, jest Gerard? Muszę z nim szybko porozmawiać.
-Tak
jest siedzi w salonie, ale co się stało?
-Siema
Jordi!
-Lupe
zniknęła!- krzyknąłem przerażony.
-Jak
to zniknęła?!
-Nie
wiem.
-Dobra
spokój siadaj i opowiadaj, co się stało?
Opowiedziałem
im całą historie, a potem zakryłem twarz dłońmi.
-Jordi
spokojnie na pewno nic jej nie jest.
-Co
ja mam robić!
-Spokój! Zastanówmy się kto mógł ją porwać.
-Steven...
-Kto?
-Steven,
to jej były chłopak więził ją i gwałcił.
Cudem
udało jej się uciec.
Jak
on jej coś zrobił to go zabije!
-Chodźmy
na policje.
Po
godzinie siedzieliśmy na posterunku, opowiedziałem im całą
historię.
-Panie
Alba proszę się uspokoić i wrócić do domu, może porywać się
odezwie, proszę czekać.
-Dobrze.
Wróciłem
do domu wykończony, jednak nie umiałem zasnąć, cały czas
myślałem o Lupe.
***
Obudziłam
się z okropnym bólem głowy, rozejrzałam się dookoła, nie wiem, gdzie jestem, mam związane ręce i nogi.
Ostatnie
co pamiętam to, że byłam już przed domem, odwróciłam się i
zobaczyłam twarz, znajomą twarz.
Po
chwili do pomieszczenia ktoś wszedł.
-O
śpiąca królewna się obudziła.
-Czego
chcesz?- zapytałam przestraszona.
-Ciebie.
Dopiero
teraz zauważyłam twarz.
-Steven..
-Tak
we własnej osobie, już drugi raz nie dam ci uciec.
-Wypuść
mnie!- krzyknęłam.
-Nigdy.
-Proszę.
-Nawet
twoje proszenie mnie nie przekona, jesteś moja, słyszysz? Moja!
Przykucnął
przy mnie i chciał mnie pocałować, ale ja splunęłam mu w twarz.
On
od razu zareagował i uderzył mnie.
***
Minęło
już 5 dni odkąd porwali Lupe, nikt się nie odezwał, co mam robić?
Wszyscy
starają się mnie pocieszyć, za co jestem im bardzo wdzięczny.
***
Nie
wiem ile już tu jestem, ale mam dość, chcę do Jordiego, nie wiem
co mam robić ten sam scenariusz, wszystko jest tak samo.
Steven
znowu to robi, znęca się nade mną.
Muszę
się stąd wydostać.
Wiem,
że jest ich dwóch, Steven i jakich facet, który pilnuje drzwi.
Zaczęłam
się ruszać i jakimś cudem udało mi się uwolnić ręce,
rozplątałam nogi i szybko pobiegłam do drzwi, które dziwnym
trafem były otwarte.
Wzięłam
do ręki jakiś metalowy kij i uderzyłam śpiącego strażnika.
Jakoś
wydostałam się z domu i pobiegłam przed siebie.
***
Wiem rozdział krótki, ale chciałam jeszcze trochę przedłużyć opowiadanie, będzie 13 rozdziałów i epilog więc zbliżamy się do końca papa :*