sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 2

***


Po chwili drzwi otworzył Tito.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- zapytał uprzejmie.
-Dzień dobry musimy porozmawiać to bardzo ważne.
-O co chodzi?
-To nie rozmowa na chwilę.
-No dobrze niech pani wejdzie.
-Dziękuje.
Po chwili znaleźliśmy się w salonie.
-No to o co chodzi?
-Zna pan niejaką Bożenę Suarez.
Popatrzyłam na Tito, z jego twarzy znikł uśmiech.
-Tak.
-Wiem, że to głupie, ale muszę to powiedzieć. Jestem jej córką.

Tito Vilanova

Gdy usłyszałem słowa tej dziewczyny, zamarłem. Wiedziałem, że skądś ją znam ma takie same oczy jak jej matka, ale co ma to wspólnego ze mną?
-Ale co to ma wspólnego ze mną?
-Proszę niech pan zobaczy- wręczyła mi kopertę.
Bałem się jak nigdy, niepewnie otworzyłem i zajrzałem do środka.
Znajdowały się tam różne papiery i list.
Otworzyłem i zacząłem czytać.

Drogi Tito.

Wiem, że tyle lat już mnie nie widziałeś.
Jeśli czytasz ten list, mnie już nie ma.
Przepraszam, że wtedy wyjechałam i nie powiedziałam Ci nic, jednak to, co zaszło zmieniło mnie na zawsze.
Zaszłam z tobą w ciążę. Bałam się, byliśmy młodzi i głupi.
Jednak pamiętaj, że zawsze cię kochałam.
Pewnie siedzisz teraz z Anią.
Tak Ania to twoja córka. Jeśli chcesz testów to możesz je zrobić, jednak ja jestem pewna.
Bardzo Cię proszę, zaopiekuj się nią i kochaj.
Jeszcze raz przepraszam i dziękuje.


Pa kocham Cię, na zawsze Twoja.


Skończyłem czytać i nie wiedziałem co mam robić.
Mam córkę o, której tak morzyłem.
-Ania tak ?
-Tak.
Przyjrzałem się jej jeszcze raz, teraz zauważyłem, że jest bardzo podobna do mnie.
-Zostań dzisiaj u mnie na noc dobrze?
-Ok.


***


Cały wieczór rozmawialiśmy, dowiedziałem się o niej wszystkiego.
Mimo tego, że widzę ją pierwszy raz w życiu kocham ją.
-Aniu co chcesz teraz zrobić?
-Nie wiem.
-Zostajesz w Barcelonie na zawsze?
-Nie wiem, nie mam tu mieszkania ani pracy, będę musiała wrócić do Polski.
-O nie mogę Cię stracić jak twojej mamy.
Zamieszkaj u mnie, a o pieniądze się nie martw.
-Przemyśle to a teraz mogę już iść, jestem zmęczona.
-Jasne chodź, zaprowadzę Cię do pokoju.


Ania

Nie mogłam w to uwierzyć. Rozmawiałam z samym Tito Vilanovą, który okazał się być moim ojcem.
Nie zostałam tutaj sama, tak bardzo się cieszę.
Postanowiłam zostać tu z Tito i tak w Polsce mnie już nic nie trzyma.
Położyłam się do łóżka i zasnęłam.


***

Rano obudziło mnie słońce wpadające przez okno.
Przetarłam oczy i wstałam z łóżka.
Wzięłam prysznic i zeszłam na dół. Tam przywitał mnie Tito.
-Cześć jak się spało?
-Dobrze, Tito czy twoja wczorajsza propozycja jest nadal aktualna?
-Tak.
-To chciałabym zostać tutaj już na zawsze.
-Bardzo się cieszę.
-Ja też. Moglibyśmy pojechać do hotelu po moje rzeczy?
-Jasne, ale po śniadaniu a teraz siadaj i smacznego.
Po posiłku pojechaliśmy po moje rzeczy.
-Mam wejść z tobą czy sobie poradzisz?
-Jeśli możesz, wejdź.
-Dobrze.
Po chwili znaleźliśmy się już w recepcji.
-Cześć Lupe poznaj Tito Vilanove.
-Dzień dobry. Ania możemy na słówko?
-Jasne.

-Skąd ty znasz Tito Villanove ?
-To właśnie była ta moja sprawa, ale to dużo opowiadania wpadnij do nas wieczorem to Ci wszystko opowiem, a teraz chcę się wymeldować z hotelu.
-Dobrze, czekam na wyjaśnienia.

***

Zabrałam swoje rzeczy i razem z Tito ruszyliśmy do auta.
Wróciliśmy do domu, a ja udałam się do salonu.
-Ania mam do ciebie takie pytanie.
-O co chodzi?
-Chcesz jutro jechać ze mną na trening?
-Naprawdę?! To było moje marzenie od dziecka zobaczyć najlepszą drużynę na świecie- krzyknęłam szczęśliwa.
-Haha no to się ciesze.


***


Resztę popołudnia spędziliśmy na oglądaniu filmów i zjadaniu pizzy.
Wieczorem usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Cześć.
-Hej, wchodź. Chcesz coś do picia?
-Nie.
-Ok, no to, co idziemy do mnie?
-Tak.
Po chwili siedziałyśmy już u mnie na łóżku.
-No to opowiadaj mi tu wszystko.
Zaczęłam opowiadać i po 30 minutach skończyłam.
-Łał. To jest prawie niemożliwe, ale cieszę się, że odnalazłaś ojca.
-Dzięki.
Pogadałyśmy jeszcze trochę.
-Dobra jest już późno, ja będę się zbierać.
-Ok.
Odprowadziłam Lupe do drzwi.
Gdy wyszłam poszłam na górę, wzięłam prysznic i poszłam spać.

***

Rano obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu, ubrałam się i zeszłam na dół.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić.
-Nic się nie stało, co na śniadanie?
-Jajecznica.
Tito nałożył jedzenie i po chwili już siedzieliśmy i zjadaliśmy.


***

W następnym rozdziale będzie trening i nie tylko. Proszę was o komentowanie to bardzo pomaga.



14 komentarzy:

  1. Fajnie, że Tito zaakceptował ją jako swoją córkę :D czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Już czekam na kolejny post. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, oby jak najszybciej kolejny i dłuższy hehe :D
    Świetnie się zapowiada ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :> fajnie, by było gdybyś troche rozbuowała to opowiadanie, bo ta historia ma na to potencjał:D Pozdrawiam ::)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że bohaterka odnalazła ojca, którym okazał się sam Tito Vilanova! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki zapraszam też na moje 2 opowiadanie licze na komentarz http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/

      Usuń
  6. No i po raz enty to napiszę
    Ja też tak chcę!
    Może i się powtarzam, ale myślę, że nie tylko ja mam takie niemożliwe do spełnienia marzenia xD
    ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki mam nadzieje, że jeszcze tu wpadniesz :)

      Usuń