***
Wczoraj
długo rozmawiałam z Lupe, przemyślałam wszystko i postanowiłam
wrócić do Hiszpanii.
Sergio
nie może wychowywać się bez ojca.
Pozbierałam
najpotrzebniejsze rzeczy i o 9 pojechaliśmy na lotnisko. Godzinę później siedzieliśmy już w samolocie.
-Sergio
cieszysz się, że jedziemy do dziadka?
-Tak!
-Będziesz
się bawił z Rico.
-Mamo?
-Tak?
-Gdzie jest tata?
-Poznasz go już niedługo- odparłam cicho.
-A
pójdziemy na stadion?
-Jasne.
-A
będę mógł pograć z wujkami?
-Tak
będziesz mógł.
-To
super.
Resztę
lotu Sergio przespał a ja zastanawiałam się co mam powiedzieć
Davidowi, bałam się spotkania z nim, cholernie się bałam.
W
Barcelonie byliśmy już o 13, na lotnisku czekał tata.
-Cześć
tato.
-Cześć,
hej mały szkrabie- powiedział i kucnął przed chłopcem.
-Dziadek!
Zabraliśmy
torby i ruszyliśmy do domu Tito.
Na
miejscu powitał nas już dorosły Rico, który od razu zaczął
bawić się z Sergio, a ja z tatą usiedliśmy w salonie.
-Tak
się ciesze, że zostajecie już na stałe, nudno tu było bez ciebie
a teraz jeszcze mój kochany Sergio.
-Dziękuje,
że nas przyjąłeś.
-Dla
was zawsze drzwi są otwarte.
-Dziękuje.
-
Co postanowiłaś? Powierz mu?
-Tak
powiem, Sergio nie może wychowywać się bez ojca.
-Dobrze
robisz, ale czemu nie powiedziałaś mi wcześniej, że wyjeżdżasz
przez Davida.
-Nie
mogłam, nie chciałam, żeby to wpłynęło na jego pozycje w zespole.
-Ok,
chcecie coś jeść?
-Ja
nie, ale mały na pewno.
-Dobrze.
***
Rano
Tito poszedł na trening, a ja czekałam aż mały się obudzi.
Przygotowałam
śniadanie i czekałam na niego.
Usłyszałam
tupot stup i po chwili w kuchni pojawił się zaspany Sergio.
-Cześć
mamo.
-Hej,
głodny?
-Tak.
-Zjedz
i pójdziemy na trening zrobimy im niespodziankę.
Jak
Sergio to usłyszał to w ekspresowym tempie zjadł śniadanie i
poszliśmy się ubrać.
Nie
dziwię mu się od malutkiego kochał Barce i chciał spotkać się z
piłkarzami.
Po
30 minutach byliśmy w drodze na stadion.
Przed
stadionem jak zawsze tłumy, podeszliśmy do ochroniarza i pokazałam
przepustki, ten tylko krzywo się na nas popatrzył i przepuścił.
Wzięłam
głęboki wdech i ruszyłam z Sergio na murawę.
Pierwszy
zobaczył nas Leo, który ze zdziwienia otworzył buzie.
Piłkarze
popatrzyli na niego jak na idiotę, dopiero później popatrzyli na
nas i wyglądali tak samo jak Leo.
Myślałam,
że nie wytrzymam i parsknę śmiechem jednak opanowałam się.
Sergio
widząc piłkarzy przestraszył się i schował się za mną.
-Nie
bój się- powiedziałam i wzięłam go na ręce.
Jako
pierwsi podbiegli do nas Carles i Gerard.
-Cześć.
-Czy
mnie oczy nie mylą to nasza Ania? Tak
się stęskniłem- krzyknął kapitan.
-Ja
też.
-A
to kto?
-Sergio
poznaj wujka Carlesa.
-Carles
Puyol- powiedział maluch szeptem.
-Ooo
ktoś tu nas zna hej maluchu- powiedział przyjaźnie Carles a mały
uśmiechnął się.
Dalej
każdy podchodził i witał się.
Chyba
zepsuliśmy Tito trening, jednak ten z uśmiechem patrzył na nas.
Odnalazłam
wzrokiem Davida, stał z daleka i przyglądał nam się.
***
David...
Znowu
ją zobaczyłem, nic się nie zmieniła, może wypiękniała.
Byłem
głupcem bawiąc się nią jak zabawką.
Nie
powinienem tego robić, a teraz nie umiem przeprosić.
Przyszła
tu z jakimś dzieckiem, pewnie ma męża i wspaniałe życie a ja
jestem nikim.
Nie
mogę ułożyć sobie życia z kimś innym, bo wciąż myślę o niej,
jednak minęło już 5 lat, muszę zapomnieć, ale dlaczego to jest takie
trudne.
***
Ania...
Marzenie
Sergio spełniło się, właśnie grał z piłkarzami w piłkę.
Usiadłam
koło Tito i patrzyłam jak się wygłupiają, tylko jeden z nich
siedział na boku i im się przyglądał, tym kimś był on.
W
pewnym momencie Sergio odszedł od piłkarzy i podszedł do Davida.
***
David..
Siedziałem
i patrzyłem jak oni bawią się z chłopcem, a ja nie mogłem zżerał
mnie wstyd.
W
jednej chwili przede mną staną chłopiec.
-Cześć- powiedział z uśmiechem.
-Hej
mały jak masz na imię?
-Sergio.
-A
ja David.
-Wiem,
chyba każdy zna jednego z najlepszych napastników na świecie,
chcesz z nami pograć?
-Nie
wiem, czy mogę.
-Możesz,
chodź.
Mały
wyciągnął do mnie rękę, którą przyjąłem i poszedłem za
nim.
Miał
coś w sobie, był naprawdę przekonujący, uroczy i kogoś mi przypominał.
***
Ania..
Patrzyłam
na tę sytuacje z uśmiechem na twarzy, to było urocze.
Chłopaki
pograli z małym. a ja podeszłam do Gerarda.
-Powiesz
mu?- zapytał.
-Tak, możecie pograć na chwile z małym a ja porozmawiam z Davidem.
-Dobra. Ej
chłopaki gramy mecz- krzyknął do innych.
-Dobra- krzyknął
Alves.
-Ale
nie ty David- powiedział do napastnika i popchnął go w moją
stronę.
Serce
waliło mi ja szalone.
-Cześć.
Co u ciebie?- zapytał nieśmiało.
-Hej,
w porządku.
-Ania
ja... ja chciałem przeprosić. Zachowałem
się jak palant, debil, teraz już to wiem.
Nie
powinienem tego robić, gdybym mógł cofnąć czas nie zrobiłbym
tego, zrozumiałem to po twoim wyjeździe, chciałem do ciebie pojechać
jednak nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie jesteś, ale nie dziwię
się im.
Jeszcze
raz przepraszam.
-David..
***
Ania..
Popatrzyłam
w jego piękne brązowe tęczówki i zobaczyłam skruchę, wiem, że
mówił to szczerze.
Podeszłam
bliżej niego i przytuliłam go.
5
lat minęło a nic się nie zmienił dalej był czarujący.
Odwzajemnił
mój uścisk.
-Jak
Ci się powodzi? Widzę, że masz syna, pewnie też męża- powiedział
ciszej.
-Nie
mam męża.
-To
chłopaka.
-Nie.
David posłuchaj mnie... Sergio to twój syn.
-Co?!
-Tak.
-Nie
to nie jest prawda, czemu mi nie powiedziałaś?!
-Przepraszam, ale nie mogłam, czułam się okropnie z tym co mi zrobiłeś.
-Ile
on ma lat?
-4.
-No
to wszystko jasne.
-David
ja wiem, że źle zrobiłam, ale ty mnie skrzywdziłeś, uciekłam
dopiero później dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
***
David..
Sergio
to mój syn!
Zawsze
chciałem mieć syna, wiedziałem, że coś w nim jest ze mnie, to
było widać.
Co
mam zrobić?
Nie
stracę jej drugi raz ,nie teraz!
Podszedłem
bliżej niej i pocałowałem ją, nie odepchnęła mnie.
***
Ania...
Pocałował
mnie! Tak długo na to czekałam, dalej go kocham nie ważne, że
minęło 5 lat, chcę z nim być.
-Ania
ja... ja cię kocham!
-Ja
ciebie też David.
Piłkarze
zaczęli krzyczeć i wiwatować, tylko Sergio nie wiedział, o co
chodzi.
Podbiegł
do nas i się przytulił.
-Sergio
to twój tata.
-Super!
Mały
przytulił się do Davida.
Po
treningu wszyscy wróciliśmy szczęśliwi do domów.
***
No i mamy ostatni rozdział jeszcze tylko epilog :)