poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 13

***

Wczoraj długo rozmawiałam z Lupe, przemyślałam wszystko i postanowiłam wrócić do Hiszpanii.
Sergio nie może wychowywać się bez ojca.
Pozbierałam najpotrzebniejsze rzeczy i o 9 pojechaliśmy na lotnisko. Godzinę później siedzieliśmy już w samolocie.
-Sergio cieszysz się, że jedziemy do dziadka?
-Tak!
-Będziesz się bawił z Rico.
-Mamo?
-Tak?
-Gdzie jest tata?
-Poznasz go już niedługo- odparłam cicho.
-A pójdziemy na stadion?
-Jasne.
-A będę mógł pograć z wujkami?
-Tak będziesz mógł.
-To super.

Resztę lotu Sergio przespał a ja zastanawiałam się co mam powiedzieć Davidowi, bałam się spotkania z nim, cholernie się bałam.

W Barcelonie byliśmy już o 13, na lotnisku czekał tata.
-Cześć tato.
-Cześć, hej mały szkrabie- powiedział i kucnął przed chłopcem.
-Dziadek!
Zabraliśmy torby i ruszyliśmy do domu Tito.
Na miejscu powitał nas już dorosły Rico, który od razu zaczął bawić się z Sergio, a ja z tatą usiedliśmy w salonie.

-Tak się ciesze, że zostajecie już na stałe, nudno tu było bez ciebie a teraz jeszcze mój kochany Sergio.
-Dziękuje, że nas przyjąłeś.
-Dla was zawsze drzwi są otwarte.
-Dziękuje.
- Co postanowiłaś? Powierz mu?
-Tak powiem, Sergio nie może wychowywać się bez ojca.
-Dobrze robisz, ale czemu nie powiedziałaś mi wcześniej, że wyjeżdżasz przez Davida.
-Nie mogłam, nie chciałam, żeby to wpłynęło na jego pozycje w zespole.
-Ok, chcecie coś jeść?
-Ja nie, ale mały na pewno.
-Dobrze.

***

Rano Tito poszedł na trening, a ja czekałam aż mały się obudzi.
Przygotowałam śniadanie i czekałam na niego.
Usłyszałam tupot stup i po chwili w kuchni pojawił się zaspany Sergio.
-Cześć mamo.
-Hej, głodny?
-Tak.
-Zjedz i pójdziemy na trening zrobimy im niespodziankę.
Jak Sergio to usłyszał to w ekspresowym tempie zjadł śniadanie i poszliśmy się ubrać.
Nie dziwię mu się od malutkiego kochał Barce i chciał spotkać się z piłkarzami.
Po 30 minutach byliśmy w drodze na stadion.
Przed stadionem jak zawsze tłumy, podeszliśmy do ochroniarza i pokazałam przepustki, ten tylko krzywo się na nas popatrzył i przepuścił.
Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam z Sergio na murawę.
Pierwszy zobaczył nas Leo, który ze zdziwienia otworzył buzie.
Piłkarze popatrzyli na niego jak na idiotę, dopiero później popatrzyli na nas i wyglądali tak samo jak Leo.
Myślałam, że nie wytrzymam i parsknę śmiechem jednak opanowałam się.

Sergio widząc piłkarzy przestraszył się i schował się za mną.
-Nie bój się- powiedziałam i wzięłam go na ręce.
Jako pierwsi podbiegli do nas Carles i Gerard.
-Cześć.
-Czy mnie oczy nie mylą to nasza Ania? Tak się stęskniłem- krzyknął kapitan.
-Ja też.
-A to kto?
-Sergio poznaj wujka Carlesa.
-Carles Puyol- powiedział maluch szeptem.
-Ooo ktoś tu nas zna hej maluchu- powiedział przyjaźnie Carles a mały uśmiechnął się.
Dalej każdy podchodził i witał się.
Chyba zepsuliśmy Tito trening, jednak ten z uśmiechem patrzył na nas.
Odnalazłam wzrokiem Davida, stał z daleka i przyglądał nam się.

***

David...


Znowu ją zobaczyłem, nic się nie zmieniła, może wypiękniała.
Byłem głupcem bawiąc się nią jak zabawką.
Nie powinienem tego robić, a teraz nie umiem przeprosić.
Przyszła tu z jakimś dzieckiem, pewnie ma męża i wspaniałe życie a ja jestem nikim.
Nie mogę ułożyć sobie życia z kimś innym, bo wciąż myślę o niej, jednak minęło już 5 lat, muszę zapomnieć, ale dlaczego to jest takie trudne.

***

Ania...

Marzenie Sergio spełniło się, właśnie grał z piłkarzami w piłkę.
Usiadłam koło Tito i patrzyłam jak się wygłupiają, tylko jeden z nich siedział na boku i im się przyglądał, tym kimś był on.
W pewnym momencie Sergio odszedł od piłkarzy i podszedł do Davida.

***

David..


Siedziałem i patrzyłem jak oni bawią się z chłopcem, a ja nie mogłem zżerał mnie wstyd.
W jednej chwili przede mną staną chłopiec.
-Cześć- powiedział z uśmiechem.
-Hej mały jak masz na imię?
-Sergio.
-A ja David.
-Wiem, chyba każdy zna jednego z najlepszych napastników na świecie, chcesz z nami pograć?
-Nie wiem, czy mogę.
-Możesz, chodź.
Mały wyciągnął do mnie rękę, którą przyjąłem i poszedłem za nim.
Miał coś w sobie, był naprawdę przekonujący, uroczy i kogoś mi przypominał.

***

Ania..

Patrzyłam na tę sytuacje z uśmiechem na twarzy, to było urocze.

Chłopaki pograli z małym. a ja podeszłam do Gerarda.
-Powiesz mu?- zapytał.
-Tak, możecie pograć na chwile z małym a ja porozmawiam z Davidem.
-Dobra. Ej chłopaki gramy mecz- krzyknął do innych.
-Dobra- krzyknął Alves.
-Ale nie ty David- powiedział do napastnika i popchnął go w moją stronę.
Serce waliło mi ja szalone.
-Cześć. Co u ciebie?- zapytał nieśmiało.
-Hej, w porządku.
-Ania ja... ja chciałem przeprosić. Zachowałem się jak palant, debil, teraz już to wiem.
Nie powinienem tego robić, gdybym mógł cofnąć czas nie zrobiłbym tego, zrozumiałem to po twoim wyjeździe, chciałem do ciebie pojechać jednak nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie jesteś, ale nie dziwię się im.
Jeszcze raz przepraszam.
-David..


***

Ania..

Popatrzyłam w jego piękne brązowe tęczówki i zobaczyłam skruchę, wiem, że mówił to szczerze.
Podeszłam bliżej niego i przytuliłam go.
5 lat minęło a nic się nie zmienił dalej był czarujący.
Odwzajemnił mój uścisk.
-Jak Ci się powodzi? Widzę, że masz syna, pewnie też męża- powiedział ciszej.
-Nie mam męża.
-To chłopaka.
-Nie. David posłuchaj mnie... Sergio to twój syn.
-Co?!
-Tak.
-Nie to nie jest prawda, czemu mi nie powiedziałaś?!
-Przepraszam, ale nie mogłam, czułam się okropnie z tym co mi zrobiłeś.
-Ile on ma lat?
-4.
-No to wszystko jasne.
-David ja wiem, że źle zrobiłam, ale ty mnie skrzywdziłeś, uciekłam dopiero później dowiedziałam się, że jestem w ciąży.

***

David..

Sergio to mój syn!
Zawsze chciałem mieć syna, wiedziałem, że coś w nim jest ze mnie, to było widać.
Co mam zrobić?
Nie stracę jej drugi raz ,nie teraz!
Podszedłem bliżej niej i pocałowałem ją, nie odepchnęła mnie.

***

Ania...


Pocałował mnie! Tak długo na to czekałam, dalej go kocham nie ważne, że minęło 5 lat, chcę z nim być.
-Ania ja... ja cię kocham!
-Ja ciebie też David.


Piłkarze zaczęli krzyczeć i wiwatować, tylko Sergio nie wiedział, o co chodzi.
Podbiegł do nas i się przytulił.
-Sergio to twój tata.
-Super!
Mały przytulił się do Davida.

Po treningu wszyscy wróciliśmy szczęśliwi do domów.


***
No i mamy ostatni rozdział jeszcze tylko epilog :)

2 komentarze:

  1. No nareszcie wszystko się wyjaśniło :) Wspaniały rozdział <333
    Szkoda, że jeszcze epilog :( no, ale czekam na niego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwwwwww *o*
    Wzruszyłam się :')
    Świetne <33

    OdpowiedzUsuń