***
Nie
wiem jak długo, ale dalej biegłam, chciałam być jak najdalej od
tego miejsca, od tego potwora.
Potknęłam
się o coś i upadłam.
***
Jordi...
Mijał
kolejny dzień a w zasadzie to noc, nie umiem spać, jeżdżę
bezczynnie po ulicach Barcelony, objechałem już chyba całe miasto,
teraz zostały mi tylko obrzeża.
Nie
ma żadnych aut, jestem tylko ja.
Jadę
już kolejną godzinę, po chwili zauważem coś leżącego na
poboczu, zaciekawiony wychodzę z auta.
Podszedłem
bliżej i oniemiałem.
-Boże
Lupe!
Zabrałem
ją szybko i zawiozłem na pogotowie.
Siedziałem
już kolejną godzinę na szpitalnym korytarzu, nic nie wiem, lekarze
dalej robią jej badania.
Po
chwili do szpitala wbiega Gerard, Cesc i Isabel.
-Co
z nią?
-Nie
wiem, robią jej badania.
Z
sali Lupe wychodzi lekarz.
-Co
z nią?- zapytałem przestraszony.
-Jest odwodniona i wykończona, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
-Jest odwodniona i wykończona, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
-Czy
mogę ją zobaczyć?
-Tak, ale tylko na chwilę.
-Dobrze.
Wszedłem
do sali, na dużym łóżku leżała Lupe, wyglądała okropnie, cała
blada i w sinikach. Chciało mi się płakać.
Usiadłem
obok i chwyciłem ją za rękę.
-Lupe,
już nic Ci nie grozi, jestem przy tobie.
-Gdzie
ja jestem?- zapytała słabo.
-W
szpitalu, pamiętasz coś?
-Ostatnie
co pamiętam to, że biegłam i chyba się przewróciłam.
-Spokojnie
śpij, później pogadamy.
-A
zostaniesz ze mną?
-Tak,
zostanę już na zawsze.
Siedziałem
przy niej całą noc i patrzyłem jak śpi.
***
Lupe..
Obudziłam
się rano i zobaczyłam śpiącego Jordiego, wyglądał tak słodko.
Nie
wiem, jak znalazłam się w szpitalu i jak on się tu znalazł, ale to
teraz jest nieistotne.
Ważne,
że jest obok mnie.
-Hej- odparł otwierając oczy.
-Cześć, nie chciałam Cię obudzić.
-Nic
się nie stało. Jak się czujesz?
-Dobrze.
-Zaczekaj, idę po lekarza.
Po
chwili do sali wrócił Jordi z panią doktor.
Po
15 minutach badania mnie powiedziała.
-Pani
stan jest dobry, jeśli wszystko będzie dobrze, to jutro panią
wypiszemy.
-Dziękuje.
Uśmiechnęła
się i wyszła.
-Jordi
jak ja się tu znalazłam?- zapytałam patrząc na piłkarza.
-Znalazłem
Cię, leżącą za jezdni.
-Co
robiłeś w nocy na obrzeżach miasta.
-Nie
mogłem spać, szukałem Cię.
Powiesz
mi co się stało?
Opowiedziałam
mu całą historię i zaczęłam płakać.
-Lupe
spokojnie już nic Ci nie grozi, jestem tu.
-Jordi, ale on wróci i Cię skrzywdzi. Nie możemy być razem, proszę Cię
odejdź, dla twojego dobra.
-Nie,
Lupe nigdzie nie pójdę, nigdy Cię nie opuszczę, zawsze będę z
tobą.
-Nie,
zrozum to, kocham Cię.
Powiedział
to, powiedział, że mnie kocha a ja już wiem..
-Ja
ciebie też.
Pocałowaliśmy
się, tak bardzo mi tego brakowało, smaku jego ust.
-Ups
my chyba nie w porę.
-Cześć
chłopaki!- powiedziałam z uśmiechem.
Następnego
dnia wróciłam z Jordim do domu.
Po
paru dniach dowiedziałam się, że złapali Steven i tak szybko na
wolność nie wyjdzie, bo okazało się, że ja nie byłam jego
pierwszą ofiarą.
Jestem
szczęśliwa, że to piekło się skończyło, teraz tylko muszę
pomóc Davidowi i Ani.
***
No i mamy nowy w następnym będzie więcej Ani i Davida, proszę was o komentarze to bardzo motywuje :)
Bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zaczyna im się układać :)
Czekam na Davida i Anie :p
Buziaki :**
Wspaniały rozdział <33
OdpowiedzUsuńDobrze, że Jordi znalazł Lupe <33
I całe szczęście, że Lupe jest już bezpieczna. Dobrze, że Jordi ją znalazł. Poza tym ten bydlak Steven znalazł się w więzieniu! Żeby tylko Anna i David się pogodzili! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że Lupe jest już bezpieczna.
Masz tutaj link do mojego nowego bloga. Pojawili się już bohaterowie:
http://panipodziekujemy.blogspot.com/
Zapraszam na trzeci rozdział na saved-by-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBuziaki