sobota, 7 września 2013

Rozdział 12

***

Nie wiem jak długo, ale dalej biegłam, chciałam być jak najdalej od tego miejsca, od tego potwora.
Potknęłam się o coś i upadłam.

***

Jordi...


Mijał kolejny dzień a w zasadzie to noc, nie umiem spać, jeżdżę bezczynnie po ulicach Barcelony, objechałem już chyba całe miasto, teraz zostały mi tylko obrzeża.
Nie ma żadnych aut, jestem tylko ja.

Jadę już kolejną godzinę, po chwili zauważem coś leżącego na poboczu, zaciekawiony wychodzę z auta.
Podszedłem bliżej i oniemiałem.
-Boże Lupe!

Zabrałem ją szybko i zawiozłem na pogotowie.

Siedziałem już kolejną godzinę na szpitalnym korytarzu, nic nie wiem, lekarze dalej robią jej badania.
Po chwili do szpitala wbiega Gerard, Cesc i Isabel.
-Co z nią?
-Nie wiem, robią jej badania.

Z sali Lupe wychodzi lekarz.
-Co z nią?- zapytałem przestraszony.
-Jest odwodniona i wykończona, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
-Czy mogę ją zobaczyć?
-Tak, ale tylko na chwilę.
-Dobrze.

Wszedłem do sali, na dużym łóżku leżała Lupe, wyglądała okropnie, cała blada i w sinikach. Chciało mi się płakać.
Usiadłem obok i chwyciłem ją za rękę.
-Lupe, już nic Ci nie grozi, jestem przy tobie.
-Gdzie ja jestem?- zapytała słabo.
-W szpitalu, pamiętasz coś?
-Ostatnie co pamiętam to, że biegłam i chyba się przewróciłam.
-Spokojnie śpij, później pogadamy.
-A zostaniesz ze mną?
-Tak, zostanę już na zawsze.

Siedziałem przy niej całą noc i patrzyłem jak śpi.

***

Lupe..


Obudziłam się rano i zobaczyłam śpiącego Jordiego, wyglądał tak słodko.
Nie wiem, jak znalazłam się w szpitalu i jak on się tu znalazł, ale to teraz jest nieistotne.
Ważne, że jest obok mnie.
-Hej- odparł otwierając oczy.
-Cześć, nie chciałam Cię obudzić.
-Nic się nie stało. Jak się czujesz?
-Dobrze.
-Zaczekaj, idę po lekarza.


Po chwili do sali wrócił Jordi z panią doktor.
Po 15 minutach badania mnie powiedziała.
-Pani stan jest dobry, jeśli wszystko będzie dobrze, to jutro panią wypiszemy.
-Dziękuje.
Uśmiechnęła się i wyszła.


-Jordi jak ja się tu znalazłam?- zapytałam patrząc na piłkarza.
-Znalazłem Cię, leżącą za jezdni.
-Co robiłeś w nocy na obrzeżach miasta.
-Nie mogłem spać, szukałem Cię.
Powiesz mi co się stało?


Opowiedziałam mu całą historię i zaczęłam płakać.
-Lupe spokojnie już nic Ci nie grozi, jestem tu.
-Jordi, ale on wróci i Cię skrzywdzi. Nie możemy być razem, proszę Cię odejdź, dla twojego dobra.
-Nie, Lupe nigdzie nie pójdę, nigdy Cię nie opuszczę, zawsze będę z tobą.
-Ale Jordi..
-Nie, zrozum to, kocham Cię.
Powiedział to, powiedział, że mnie kocha a ja już wiem..
-Ja ciebie też.


Pocałowaliśmy się, tak bardzo mi tego brakowało, smaku jego ust.

Po chwili do sali wbiegł Gerard i Cesc.
-Ups my chyba nie w porę.
-Cześć chłopaki!- powiedziałam z uśmiechem.



Następnego dnia wróciłam z Jordim do domu.

Po paru dniach dowiedziałam się, że złapali Steven i tak szybko na wolność nie wyjdzie, bo okazało się, że ja nie byłam jego pierwszą ofiarą.

Jestem szczęśliwa, że to piekło się skończyło, teraz tylko muszę pomóc Davidowi i Ani.




***

No i mamy nowy w następnym będzie więcej Ani i Davida, proszę was o komentarze to bardzo motywuje :) 

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajny :)
    Cieszę się, że zaczyna im się układać :)
    Czekam na Davida i Anie :p
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział <33
    Dobrze, że Jordi znalazł Lupe <33

    OdpowiedzUsuń
  3. I całe szczęście, że Lupe jest już bezpieczna. Dobrze, że Jordi ją znalazł. Poza tym ten bydlak Steven znalazł się w więzieniu! Żeby tylko Anna i David się pogodzili! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo mi się podoba :D
    Fajnie, że Lupe jest już bezpieczna.
    Masz tutaj link do mojego nowego bloga. Pojawili się już bohaterowie:
    http://panipodziekujemy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na trzeci rozdział na saved-by-love.blogspot.com
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń