niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 4


***


Rano obudziło mnie słońce delikatnie łaskoczące moją twarz.
Zeszłam na dół, gdzie spotkałam Tito oglądającego telewizje.
-Hej.
-Cześć.
-Ania pojedziemy dzisiaj na trening do żeńskiej drużyny i zapiszemy Cię ok?
-Jasne, to ja pójdę się przygotować.
-Ok.
Po 20 minutach byliśmy już przed ośrodkiem treningowy, weszłam do środka za Tito.
-Siema.
-Cześć, patrz, kogo Ci przyprowadziłem.
Mógłbyś przyjąć ją do drużyny, trenowała jeden trening z chłopakami i podziwiali ją.
-Ok zostań na treningu, a potem zobaczymy.
-Dzięki. Ania idź się przebrać.
-Dobrze.

Ruszyłam w stronę szatni, weszłam do środka i przebrałam się w ciszy, po paru minutach wyszłam już na murawę, gdzie trener rozmawiał z dziewczynami.
-Ok dziewczyny przedstawiam wam Anię będzie dzisiaj z nami trenować, a potem zobaczymy.
Rozgrzałyśmy się i potrenowałyśmy, teraz przyszedł czas na gierkę.
Grałyśmy godzinę, moja drużyna wygrała 5-2 a ja strzeliłam 3 gole.
Po treningu dziewczyny poszły się przebierać a ja zostałam, bo trener chciał porozmawiać.
-Słuchaj Ania, masz wielki talent i świetnie grasz, chciałabyś zostać z naszą drużyną? Przyda nam się taka napastniczka.
-Jasne to było moje marzenie.
-Ok to wpadnij na następny trening, a teraz leć do szatni.
-Ok.

Ruszyłam szczęśliwa do szatni, już chciałam wejść, ale zatrzymałam się i zaczęłam nasłuchiwać.


-Wkurza mnie ta nowa, wprasza się na trening i już popisuje.
-No niby kim ona jest przychodzi sobie na trening z Tito Vilanovą i myśli, że jest niby od nas lepsza.

Nie mogłam w to uwierzyć, weszłam do szatni i zaczęłam krzyczeć.
-Dzięki za wsparcie. Szkoda, że nie mogłybyście powiedzieć mi tego w twarz, a nie obgadywać mnie za plecami a tak w ogóle to moja mama po ciężkiej walce zmarła niedawno, nigdy nie wiedziałam, że mam tatę, a potem okazało się, że to jest Tito i to nie ja chciałam tu grać, tylko on mi to zaproponował!

Zabrałam swoje rzeczy i weszłam pod prysznic.
Słyszałam jak dziewczyny jeszcze coś mówią, jednak nie obchodziło mnie to.
Wyszłam w ciszy ubrana i już miałam opuścić szatnie, ale zatrzymał mnie głos jednej z dziewczyn.
-Ania zaczekaj, my nie chciałyśmy, nie powinnyśmy Cię od razu oceniać, przepraszamy, możemy zacząć wszystko od nowa?
-Dobrze.
Już po chwili tonęłam w uściskach dziewczyn.
Po 20 minutach siedziałam już w samochodzie Tito i jechaliśmy tym razem na trening chłopaków.


***


Zaparkowałem samochód przed stadionem i ruszyłem w stronę wejścia.
W środku spotkałem Alexisa.
-Siema.
-Cześć David.
-Fajna jest ta córka trenera co?
-No nawet niezła.
-To może mały zakład?- zapytałem z chytrym uśmiechem.
-O co?
-Jeśli w najbliższy miesiąc ją przelecę, dajesz mi 5 tysięcy, jeśli mi się nie uda ja daje Ci ok?
-Dobra, chociaż i tak wiem, że Ci się nie uda Villa.
-Uda uda.

***

Siedziałam na murawie i czekałam na Tito i piłkarzy.
Po paru minutach usłyszałam śmiechy i rozmowy, wstałam i ruszyłam w ich kierunku.
-Siema.
-Cześć moja kochana Aniu- usłyszałam i poczułam duże race, po chwili byłam już w uścisku Gerarda.
-Gerard wczoraj się widzieliśmy.
-No i co z tego, stęskniłem się.
-Gerard proszę, puść mnie.
-Dobra dobra.
-Ej Pique, bo się Shakira dowie, że ją zdradzasz- usłyszeliśmy za sobą po chwili cała drużyna się śmiała.
-Alves jak ja Cie zaraz zabije- no i zaczęło.
Znowu zaczęli się gonić po całym boisku, gdy Gerard miał już złapać Daniego usłyszeliśmy krzyk.
-Co tu się dzieje? Do roboty 30 kółek na początek.
-Tak jest.


***


Trening minął w miłej atmosferze.
-Ej chłopaki zaczekajcie- usłyszeliśmy krzyk Pique.
-Co jest?
-Organizuje dziś imprezę mam nadzieje, że wpadniecie no i oczywiście ty Ania też.
-Dzięki a mogę zabrać koleżankę?
-Jasne.


***


Pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam w stronę auta.
-To, co dzisiaj robisz?- spytał Tito.
-Wpadnę do koleżanki, a później idę na imprezę.
Dobrze, jeśli chcesz, to weź trochę pieniędzy i idź na zakupy.
-Dziękuje.
-Nie ma za co.
Po 20 minutach byliśmy w domu. Weszłam do środka i ruszyłam w stronę pokoju. Stanęłam przed szafą i zastanawiałam się co mam ubrać. Wybór padł na to.
Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z domu, po paru minutach byłam już pod domem Lupe. Zadzwoniłam i czekałam, aż mi otworzy.
-Hej co ty tu robisz?
-Siemka, zbieraj się jedziemy na zakupy.
-Dobra wchodź i poczekaj na mnie.
-Ok.
Po pół godziny wreszcie mogłyśmy wyjść z domu. Przeszłyśmy kawałek i już byłyśmy w centrum handlowym.
-A tak w ogóle to, co my tu robimy?
-Musimy coś kupić na wieczór.
-Po co?
-Jak to po co? Idziesz dzisiaj ze mną na imprezę do Gerarda.
-Pique ?
-Tak.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!-zaczęła krzyczeć na całą galerię.
-Zamknij się, ludzie na nas patrzą.
-Nie mogę w to uwierzyć, idę na imprezę do zawodnika FC Barcelony. Dziękuję.
-Nie ma za, a teraz chodź idziemy coś kupić.
-Ok.
W galerii spędziłyśmy prawie 3 godziny.
Do domu wróciłam padnięta.
Przed 19 zaczęłam się przygotowywać do wyjścia.
Ubrałam się w to, zrobiłam makijaż i wyszłam z domu.
Ruszyłam w stronę domu Lupe. Po paru minutach drzwi otworzyła mi ubrana w to. Wyglądała pięknie.
-Wyglądasz pięknie.
-Dzięki ty też. To, gdzie mamy iść?
-Gerard wysłał mi sms z adresem.
-Ok wchodź, zamówię taksówkę i pojedziemy.
-Ok.

***


Posiedziałyśmy trochę w salonie i pogadałyśmy.
Przed 20 usłyszałyśmy klakson.
Zabrałyśmy swoje rzeczy i ruszyłyśmy w stronę auta.
-Gdzie zawieść?
-Tu- podałam taksówkarzowi adres na kartce i ruszyliśmy w drogę.
Po paru minutach byłyśmy na miejscu.
Domu był przepiękny, ogromny z garażem.
Podeszłyśmy do drzwi i zadzwoniłyśmy.

***

No i mamy nowy zapraszam do czytania i komentowania :D





4 komentarze:

  1. super czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny ;p
    http://barcaloveforever.blogspot.com/ u mnie przedostatni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zawsze jest łatwo załapać dobry kontakt od razu, w dodatku jeśli jesteś dobrą zawodniczką z wielkim talentem, wtedy musisz być już obgadana wszerz i wzdłuż, całe szczęście, że dziewczyny przeprosiły. ;)
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń